Kocia kawiarnia już działa dlatego wybrałam się do moich kochanych kotów. Przyjęły mnie chłodno na początku. Raczej spały i nie miały ochoty przyjść. Ale po pewnym czasie mój kochany Puszek, którego kiedyś adoptowałam zdalnie przyszedł. No i zaczął się krzyk jego, bo nie przyniosłam żadnych smakołyków. No jak tak mogłam o nim zapomnieć. Faktycznie zapomniałam. Ale też mój wyskok do Kociej Ferajny był raczej spontaniczny.

Było przyjemnie pogłaskać kotki i znów podjeść dobry deserek, który mają w kawiarni. Zawsze biorę ten sam, bo jest naprawdę super. Cieszę się, że Kocia kawiarnia wciąż się trzyma mimo trudności

Takie miejsca jak ta Kocia Ferajna powinny istnieć, bo daje wewnętrzny odpoczynek wśród wspaniałych stworzeń bożych jakie są koty. Koty mają moc uspakajającą, poprawiającą krążenie. Mi od razu zaczął się wydzielać hormon szczęścia gdy zaczęłam głaskać Puszka i Prezesa.

Proszę Was ratujcie takie miejsca. Wspierajcie takie kawiarenki, czy swoją obecnością, czy drobnymi kwotami, czy też jedzeniem dla kotów. Nie ważny jest tu człowiek, ale koty, które przyszły ze schroniska i mają nowy dom, w którym są kochane i i rozpieszczane.

Ja staram się jak mogę im pomóc. Nawet w trakcie pandemii czasem coś wysyłałam im na konto, by utrzymali koty. Bop te kotki jeśli nie utrzyma się kawiarenka wrócą do schroniska, a dla nich był by to koszmar.