W Boże Narodzenie 2021 stanęła u mnie żywa choinka. Już w poprzednim roku postanowiłam sobie, że kupię żywą choinkę i taką większą. Niestety całe życie miałam sztuczne choinki. Teraz zapragnęłam żywą ale taką w doniczce. Oczywiście za dużej nie mogłam mieć. W końcu nie mam dużego pokoju i sama bym sobie z jej postawieniem nie dała rady.

Ale wszystko miałam zaplanowane. W końcu trafiłam do Biedronki na zakupy świąteczne i zobaczyłam ją. Żywa choinka stała piękna, ale mała. Była co prawda w doniczce, ślicznej czerwonej. Zaczęłam się zastanawiać, bo mnie naprawdę urzekła swoim wyglądem. Myślałam o większej ale w końcu miałam krasnale, do tego urządzenie do ćwiczeń. W dodatku zdałam sobie sprawę, że taka choinka w doniczce, która miała by stanąć na podłodze to jest ciężka i jak ja kobieta dam radę ją przynieść z kwiaciarni?

Więc stwierdziłam, że kupuje to urocze maleństwo i przystroję kilkoma bombkami. Czyż nie pięknie wygląda?

Wyczytałam gdzieś, że te choinki w doniczkach z marketów zazwyczaj nie mają korzeni i szybko padają. No cóż stwierdziłam, że trudno. Najwyżej na drugi rok nową kupię. Jakież moje zdziwienie było jak zobaczyłam, że moja choinka zaczęła wypuszczać nowe pędy.

Totalnie przyjęła się i to blisko kaloryfera. Na razie mam ją nie przesadzać. Na wiosnę to zrobię. Nie wiem tylko czy te odrosty, które ma odciąć, żeby lepiej rosła, czy zostawić je? Dajcie znać co myślicie. Ja będę szukać w internecie odpowiedzi, bo naprawdę zaskoczyła mnie roślinka.

W każdym razie jak wytrwa do kolejnego Bożego Narodzenia, to na pewno będę szczęśliwa. Teraz przynajmniej wiem, że czasem i z marketu można dostać dobrą roślinę, która przetrwa wszystko. Miejmy nadzieję wszystko. W końcu przed nami lato, a może być ciepłe.

Szkoda kupować choinek ciętych prawdziwych. Parę dni i trzeba je wywalić. Szkoda mi ich, bo w końcu to niszczenie lasu. Lepiej mieć taka choineczkę, która może wytrwa kilka lat i kilka świąt i pięknie się prezentuje ubrana w kolorowe bombki. A może mi urośnie, że będzie musiała stać na ziemi.